Nasze podwórka są zwykle zaniedbane, smutne. Jednakże przede wszystkim zaniedbane. Nawet jeżeli ktoś w końcu postanowi się o nie choć trochę zatroszczyć, to najczęściej zakupi parę nowych ławek, lub poprzestanie na renowacji starych i już, tyle, koniec. Nic więcej na takim podwórku się już nie wydarzy. Rzadko kto myśli o podwórku całościowo. Nie jestem pierwsza, która zawraca uwagę na to, że nasze podwórka są brzydkie. Co jakiś czas powstają konkursy pod tytułem: Najbrzydsze podwórko. Ma to zapewne zwrócić uwagę na obecny stan i zachęcić do przeprowadzania zmian. Podpisuje się obiema rękami.
Tak jak chociażby projekt, którego zdjęcia załączam. Plac nieduży. Ławek wcale nie za dużo. Po prostu ciekawy sposób ich ustawienia, odpowiednie rozmieszenie zielenie. Sprawiają, że skwer nabrał przytulności. Pnące rośliny stworzyły zielony dach, tak więc siedząc w „środku” można się poczuć jak w kawiarni. Bardzo istotną rolę stanowi zamknięcie przestrzeni otaczającą zielenią i ustawienie ławek frontem do alejek i frontem do siebie. Takie rozmieszczenie nadają nie tylko przytulności ale także powoduje, że użytkownicy są bardziej zaktywizowani do interakcji. Użytkownicy ławek są tak jakby przymuszeni do rozmowy ze sobą gdyż siedzą bardzo blisko siebie. Użytkownicy ławek sa także przymuszani, zachęcani do zwracania uwago na siebie nawzajem poprzez ustawienie ławek w bardzo ciasnych alejkach. Nie sposób przejść niezauważonym. Tego rodzaju projekty zdecydowanie nie sprzyjają izolacji, anonimowości, alienacji.
Courthouse Square by Janet Rosenberg & Studio, CS&P Architects, Susan Schell